Następnego ranka spojrzałam na śpiącą Renate z wściekłością aż chciałam na nią zwymiotować, gdy po chwili wszedł Rafał. Patrząc na niego czułam się jeszcze gorzej i chciałąm wybiec z chatki jak naj szybciej by nie widzieć tego dwulicowego zdrajcy.
-Hej skarbie-podszedł do mnie całując mnie w policzko.
-Hej... ty chyba oszalałeś że będziesz mnie teraz całować-odpowiedziałam odpychając go od siebie.
-Co z tobą jest-zapytał.
-Jak byś nie wiedział o co chodzi-powiedziała Ncol.
-O co ci chodzi-powiedział patrząc na mnie.
-Wiem że ty i Renata wczoraj sie całowaliście-powiedziałam.
-A teraz zejdźcie mi z oczu oboje-dodałam.
I oboje wyszli z domku a ja miałąm ochote sie rozpłakać gdy do domku wszedł jeden z przyjaciuł Rafała.
-Hej gdzie Rafał-zapytał.
-A co mnie to obchodzi- powiedziałam.
-Przecierz to twój chłopak- powiedział.
-Powinnaś wiedzieć gdzie chodzi-dodał.
-Ja jóż sie z nim nie spotykam-powiedziałąm.
-Aha... Magda naprawde mi przykro-powiedział.
-Dzieki- powiedziaąłm.
-No to ja ide szukać Rafała.
I odszedł. Ja postanowiłam sie ubrać by choć troche nie myśleć o tym co wczoraj zobaczyłam. Zawsze gdy przechodziłam obok Renaty i Rafała miałam ochotę by ich oboje udusić lecz nie miałam sił żeby choć troche sie na nich zemścić. Pod koniec spaceru poszłąm do domku i spotkałam Renate.
-Hej...-powiedziała.
-Hej... jeśli jeszcze raz chcesz zrujnować mi życie to lepiej odejdź dobrze-powiedziałąm.
-Magda naprawde cie przepraszaam za tamto co działąo sie wczoraj-powiedziała.
-To jóż wiesz że Rafał i ja spotykaliśmy się od dłuższego czasu niż ty i on wcześniej-powiedziałą.
-Słuchaj Renata bardzo cie lubie i wybaczam ci bo jesteś moją przyjaciółką ale jemu tego nigdy nie wybacze-powiedziałam.
I wraz z Renatą poszliśmy na następne rozrywki. Nicol była zdziwiona ze ja i Renatka znów jesteśmy kumpelami. Po obiedzie poszłam na staw lecz nie miałam ochoty pływać. Po stawaie poszłam sie przebrać do domku. Będąc sama w domku czułąm jak by ktoś mnie obserwował. Rozgladałąm sie wkoło siebie lecz nic nie zobaczyłam. Gdy miałam jóż sie wycierać do domku wszedł Damian, jeden z przyjaciół Rafała.
-Aaaaa...Przestraszyłeś mnie-powiedziałąm.
-Przepraszam myślaąłem że poczujesz sie lepiej gdy przyniose ci ten bukiecik kwiatów-powiedział wręczając mi małą garstke kwiatków.
-Dziękuje... nie wiem co powiedziać-powiedziałąm uśmiechając się.
-Nie mów niec tylko mnie pocałuj-powiedział.
-No nie wiem dopiero rozstaąłm się z Rafałem-powiedziałm.
-Ale dobrze-dodaąłm całując go.
-To do zobaczenia-powiedział.
Przebierając sie myślałąm sobie o Damianie.
-On jest prawdziwym gentelmenem, i wcale nie jest taki nieśmiały jak inni mówią-pomyślaąłm.
Damian był wysokim dobrze zbudowanym nastolatkiem był tylko starszy od emnie o rok i bardzo miły. Miałą brązowe włosy z małym loczkiem, szare oczy, i był ode mnie wyższy tylko o 30 centymetrów.
Idąc spotkaąłm Renate opowiedziałąm jej o Damianie.
-Nie uwierzysz co Damian zrobił-powiedziałam.
-Co zgwałcił cie-zapytała.
-Nie to prawdziwy gentelmen posłuchaj-powiedziałam.
-Zaczeło się od tego że...,,Gdy miałam jóż sie wycierać do domku wszedł Damian, jeden z przyjaciół Rafała.
-Aaaaa...Przestraszyłeś mnie-powiedziałąm.
-Przepraszam myślaąłem że poczujesz sie lepiej gdy przyniose ci ten bukiecik kwiatów-powiedział wręczając mi małą garstke kwiatków.
-Dziękuje... nie wiem co powiedziać-powiedziałąm uśmiechając się.
-Nie mów niec tylko mnie pocałuj-powiedział.
-No nie wiem dopiero rozstaąłm się z Rafałem-powiedziałm.
-Ale dobrze-dodaąłm całując go.
-To do zobaczenia-powiedział.''-dodałąm.
-Ja on na prawde jest gentelmenem-powiedziała Renata.
-No nie-powiedziałam.
-Co sie stało-powiedziałą Renatka.
-Zgubiłam swój błyszczyk-powiedziałąm.
-Oj ty moja biedulko-powiedziaął Renatka.
Ojć sorki jóż troche późno musze gdzieś iść-mówiąc to myślaąłm żeby iść do Dawida.
-Gdzie ty idziesz-powiedziała Renata
-Chcem iść do Dawida-powiedziałm.
Ty chyba na głowe straciłaś dzisiaj jedziemy autobysem do miasta-powiedziała.
-Nie pamiętasz-dodała.
-No tak zapomniaąłm to choć idziemy-powiedziałam.
Pojechaliśmy do najbliszszego miasta okazało się zę jest tam centrum handlowe wszystkie dziewczyny poszły do centrum, z małym wyjątkiem. Rafał poszedł za nami by szpiegować mnie i Renate na zakópach.
-No jesteśmy. To gdzie idziemy-zapytałam.
-Może naj pierw do kawiarni-powiedziała Renata.
-Ok spoko to chodźmy-powiedziałam.
Poszłyśmy do kawiarni. I gdy zaczeliśmy jóż pić kokgajle podeszła do nas Teresa.
-Hej dziewczyny co tam-powiedziała.
-A nic pijemy-powiedziaąłm.
-Ohhh... Magda słysza łąm twoją chistorię z Rafałem, wiesz że zawsze cie ostrzegałam ale ty mnie nie słuchaąłś-powiedziała.
-Ymmm... Teresa nigdy ze mną nie gadałaś to co ci się stało że gadasz...O wiem przegrałaś zakład, albo grasz z kolerzankami w butelke-zapytałam.
-Nie tylko wiesz że jestem ciekawska... To ja lece narazie. Papatki-powiedziała i odeszła.
-Jej jest chyba jakąś divą-powiedziała Renata.
-No masz racje-powiedziaąłm.
Wypiłyśmy koktajler i poszłyśmy na zakupy. Po zakupach wruciliśmy do obozu i mieliśmy wolny dzień.
-Hej Nicol-powiedziałam.
-Co kupiłaś-dodaąłm.
-Hej... Kupiłam sobie bluzkę, top, dżinsy i sukienkę=powiedziała.
-Fajnie ja sobie kupiłam: bluzkę, spudniczkę, sukienke, leginsy i okulary przeciw słoneczne-powiedziaąłm.
-Ojj przepraszam was Teresa chce się ze mną przyjaźnić... Pa, pa-powiedziaął i odeszła.
Poszłam do chatki by odłożyć żeczy kture kupiłąm. Odkładając je do walizki zadzwonił do mnie telefon.
-Halo-powiedziaąłm do telefonu.
-... Suko masz trzy dni życia znajde cię i uduszę...-powiedziaął męski głos w telefonie.
-Ymm..przepraszam ale to chyba pomyłka-powiedziałam.
-...Nie dzwonie na właściwy numer...-powiedziaął tajemniczy głos.
-Proszę pana ja pana nie znam więc to napewno pomyłka-powiedziałąm rozłanczając się.
Ubrałam się bo chciaąłm iść na staw gdy wszedł do chatki Rafał. Nie odzywając sie postanowiłam go ignorować. Rafał widocznie zrobił to samo w uszach miał MP3 i wcale na mnie nie paczał.
-Może jóż do mnie nic nie czuję-pomy ślałam.
Wychodząc z chatki zauwarzyłąm Nicol kt óra była wyraźnie czymś zamyślona, nie miałam tego dnia ochoty z nikim gadać. Włączając piosenkę na telefonie pomyślałąm o swojim dobrym przyjacielu Szymonie. Czułam sie tak jak by tam był, zawsze rozśmieszał mnie gdy tylko rozmawialiśmy. Myśląc tak słyszę:
MAGDA...
Potrząsłąm głową i pomyślałąm że to tylko przesłyszenie. Po chwili znów słyszę
MAGDA...
Odwracam się do tyłu, patrze a tam Szymon idzie w moją stronę.
-Hej-powiedziałam do Szymona.
-Siema co tam- zapytał szymon.
-A nic jak widzisz jestem na tym głupim obozie-powiedziałąm.
-Aha ja byłem na obozię obok z Łucznictwa-odpowiedział szymon.
-Ale szczęściarz ja muszę tu tkwić jeszcze przez 12 dni-powiedziałąm.
-My zaczeliśmy pierwsi ten nasz obuz dla tego wyjeżdżamy wcześniej-powiedział.
-Nie uwierzysz kto był naszym opiekunem-dodał.
-Yymmm... Nie wiem Pani Hajdun-powiedziałąm z niepewnością.
-Nie ale blisko... Pan Henryk Jurzak-powiedział ze swoim uśmieszkiem.
-Szczęściarz nasz wuefista i trener z łóków-powiedziałąm.
-Ok ja lece widzimy się w szkolę po wakacjach szkoda że nie jesteśmy z tej samej klasy-powiedziałą.
-No nara i naprawdę szkoda ja jestem z IIb a ty z IIa-powiedziałąm.
I Szymon pobiegł w stronę autobusu pocieszała mnie jedna myśl że za 12 dni ten koszmarny obuz sie skończy. Cały dzień miną całjkiem nudnie ani razu sie nie odezwałąm do żadnego z moich przyjaciół tylko wydzwaniałąm do przyjaciuł z mojej szkoły mówiąc jak mi źlę. Pod koniec dnia oczywiście było ognisko lecz tego dnia poszłam wcześniej spać a wszyscy siedzieli przy ognisku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz